27 listopada Szymon wypłynął z Reunionu w najtrudniejszy odcinek rejsu. Pierwotnie planował zatrzymać się w porcie tylko na 3-4 dni jednak warunki pogodowe zmusiły go do pozostania w porcie “Niestety przez ostatnie 5 dni wiatru było jak na lekarstwo. Gdybym wypłynął wcześniej spędziłbym kilka bezsennych dni walczyć z prądem który nosiłby nas jak mu się podoba u skalistych wybrzeży wyspy. Dosłownie nic nie wiało, więc damo wyjście z mariny było niemożliwe ze względu na duży przybój”.

Czas w porcie Szymon spędził (jak zwykle) na pracach jachtowych – m.in. rozkręcił i wyczyścił kabestany, zrobił przegląd elektryki i uruchomił drugą linię zasilania ponieważ główny akumulator marudzi. Poza tym zwiedził okolicę i szukaj przydatnych punktów dla żeglarzy. “Reunion to francuska wyspa, więc klimatem podobna karaibskich departamentów zamorskich tego kraju. Za to jest bardziej kolorowo. Nie jest to centrum żeglarskie – raczej wakacyjny kurort do którego ludzie przyjeżdżają poleżeć na plaży. Znalazłem jeden sklep w którym można znaleźć jakiś osprzęt, ale głównie do motorówek. Miałem tu nie lada problemy językowe, bo ciężko spotkać osobę znającą choć podstawy angielskiego. Nawet w informacji turystycznej musiałem uruchomić moje minimalne znajomości francuskiego, żeby się czegokolwiek dowiedzieć.”

Trasa Atlantic Puffina prowadzi teraz w stronę Południowej Afryki. Do przebycia do Przylądka Dobrej Nadziei jest około 2200-2300 mil. “W zasadzie mogę spotkać każde warunki pogodowe – od ciszy przez sprzyjające wiatry od rufy po sztormy z przeciwnego kierunku. Przy Przylądku Burz będzie ciężko, planuję ominąć go szerszym łukiem, omijając niesprzyjające prądy. Spiętrzają się tam fale, a do tego jest duże zagęszczenie statków. Chcę ominąć szelf i w razie konieczności mieć miejsce do sztormowania, ale muszę też pilnować żeby nie trafić w Ryczące Czterdziestki. Dopiero po minięciu przylądka powinienem złapać w miarę równe i przewidywalne warunki. Nie chcę płynąć w stronę Ameryki Południowej tylko obrać kurs od razu na Wyspy Zielonego Przylądka. Teraz najważniejsze żeby nie dać się rutynie!”. To ostatnie miesiące rejsu jednak Szymon w pełni zdaje sobie sprawę, że właśnie teraz musi w pełni skumulować uwagę. Zna już jacht bardzo dobrze, wie jak zachowuje się w różnych warunkach. Dopiero po pokonaniu Przylądka ( za około miesiąc) będzie można oceniać kiedy Maxus dotrze do mety rejsu.

Rejs Maxus Solo Around odbywa się dzięki wsparciu partnera głównego – Stoczni Northman oraz polskich i zagranicznych firm: Eljacht.pl, Żaglowni T&J Sails, Sunwear, SunSol, System-MAST, Seatec, Barton Marine, Aura Szczecin, Kevisport, BTA Kompa, Henri Lloyd Polska, Profi, Dzik Podłogi, Maristo.pl.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź swój komentarz
Twoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.