Polski jacht Polonus, który dwa dni temu został wyrzucony na brzeg wyspy Króla Jerzego na Antarktydzie, wciąż znajduje się w tym samym miejscu.

Jacht był w podróży na wyspę Południowa Georgia znajdującej się na Ocenie Południowym. Wyprawa „Shackleton 2014” miała na celu uhonorowanie wielkiego irlandzkiego podróżnika Sir Ernesta Shackletona. Rozpoczęła się uroczyście 8 sierpnia, w Plymouth w Anglii. Tego dnia, dokładnie w 100 lat wcześniej, wyruszył na swą antarktyczną wyprawę Ernest Shackleton na statku Endurance.

Jacht Polonus był żegnany przez setki zgromadzonych Brytyjczyków, jak również przez wnuczkę wielkiego podróżnika, Panią Alexandrę Shackleton. Polonus miał dotrzeć na Południową Georgię 5 stycznia, by tego dnia złożyć pamiątkowy wieniec na grobie Shackletona w Grytviken. Wizyta w stacji Polskiej Akademii Nauk na Antarktydzie była planowanym postojem w trakcie żeglugi. Załoga miała tu spędzić Święta Bożego Narodzenia i ruszyć w dalszą podróż.

Po wysztrandowaniu jachtu na brzeg wyspy, w wyniku nagłego i bardzo gwałtownego szkwału, załoga i dwóch pracowników stacji polarnej zostało podjętych z pokładu przez marynarzy argentyńskiego statku patrolowego. Obecnie wszyscy przebywają zdrowi i bezpieczni w bazie Polskiej Akademii Nauk im. H. Arctowskiego na wyspie.

Od momentu zdarzenia i pomyślnej ewakuacji z jachtu, kapitan wraz załogą próbują dostać się ponownie na jacht, który znajduje się w odległości ok. 15 mil morskich od stacji polarnej. Chodzi o rzetelną ocenę stanu jachtu i ocenę możliwości jego ściągnięcia na głęboką wodę.

Załodze zależy bardzo na wypompowaniu ok. 500 litrów ropy znajdującej się w zbiornikach jachtu, co w przypadku pogorszenia pogody i uszkodzenia kadłuba mogłoby doprowadzić do jej wycieku i skażenia ważnego przyrodniczo regionu wyspy. Jacht znajduje się w rejonie o szczególnej wartości ekologicznej, objętym ochroną.

Na jachcie zostały także rzeczy osobiste całej załogi, w związku z czym przebywanie członków załogi jachtu na terenie stacji polarnej jest bardzo kłopotliwe.

Do chwili obecnej nie zostały zrealizowane żadne działania z tym związane. Wynika to głównie z braku możliwości użycia odpowiedniego sprzętu pływającego (np. RIB, lub większa motorówka) dla dotarcia na jacht. Bazy polarne innych państw, znajdujące się w pobliżu dysponują odpowiednim sprzętem, natomiast ich użycie i udzielenie pomocy załodze Polonusa wymaga zgód i dopełnienia formalności pomiędzy placówkami dyplomatycznymi.

Prowadzona jest intensywna korespondencja z Ministerstwem Spraw Zagranicznych w powyższych sprawach. Wymiana wszelkich formalności powoduje niestety stratę bardzo cennego czasu. Jest to istotne, dlatego że obecnie w regionie panuje dobra pogoda, umożliwiająca bezpieczne dotarcie do jachtu i jego zabezpieczenie.

Kapitan i załoga jachtu Polonus nieustannie czynią starania w celu dostania się na jacht, jednak bez aktywnego wsparcia polskich placówek MSZ wydaje się to być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

Załoga potrzebuje również pomocy polskich placówek dyplomatycznych w zorganizowaniu powrotu do kraju, lub choćby do Punta Arenas. Z wyspą King George nie ma stałej regularnej komunikacji lotniczej lub morskiej, z której można by skorzystać, a statki badawcze pływają bardzo nieregularnie. Wszystkie rozwiązania wiążą się z dodatkowymi środkami finansowymi, których w obecnej wyjątkowej sytuacji brakuje załodze.

Andrzej Minkiewicz

Tel 603 918 469

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź swój komentarz
Twoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.