SV_Crystal_postoj_Hawaje_zatoka

Zbliżają się dwa lata, od kiedy jacht Crystal z kpt. Michałem Palczyńskim i Olą Rapp na pokładzie opuścił Europę i wyruszył w swój ośmioletni rejs dookoła świata. Trochę ponad rok temu, załoga wpłynęła na Pacyfik. W tym czasie żeglując niespiesznie z różnymi załogami odwiedzili kolejno Meksyk, Salwador, Kostarykę, Ekwador, Galapagos, Wyspę Wielkanocną, Pitcairn i Polinezję Francuską. W listopadzie ub.r. opuścili Polinezję Francuską i przepłynęli na Hawaje, odwiedzając po drodze Wyspę Bożego Narodzenia i wioskę Poland na Kiritimati. Wszystko szło jak w zegarku, aż do teraz, kiedy to do drzwi zapukał koronawirus i świat się zamknął na cztery spusty… 

Początki epidemii z hawajskiej perspektywy

Naszą Krysię zostawiliśmy na Hawajach na miesiąc i Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy w Polsce. Na jacht wróciliśmy pod koniec stycznia. Wtedy zaczęliśmy morskie zwiedzanie Hawajów. Trzeba przyznać, że jest to kolejne piękne miejsce na ziemi i pływa tu zadziwiająco mało jachtów – mówi Ola.

Początkowo para bez przeszkód żeglowała z kolejnymi załogami. Dopiero na początku marca zaczęły powoli pojawiać się informacje o wirusie COVID-19. Na pierwszy rzut oka, nie wyglądało to bardzo poważnie. Co prawda na świecie powoli przybywało zakażeń, ale z perspektywy dalekich wysp na Pacyfiku nie budziło obaw. Raczej zaciekawienie, jak sytuacja się rozwinie.

Wszystko przyspieszyło w okolicy 10-go marca, kiedy to zaokrętowała się ostatnia z czterech hawajskich załóg. Z Polski zaczęły napływać informacje o zamykaniu szkół, urzędów i kolejnych ograniczeniach. Wszystko to dość szybko przyspieszało i pod koniec rejsu polska załoga musiała już nieźle główkować, żeby wrócić do kraju. Ostatecznie udało się dokończyć dwutygodniowy rejs, a im bezpiecznie wrócić do domu. Od 23-go marca Michał i Ola zostali na jachcie we dwoje. Pytanie co dalej?

Polinezja Francuska jeszcze nie teraz

Planowo mieliśmy postać na Big Island do końca marca. W tym czasie zrobić zaprowiantowanie i przygotować jacht na oceaniczny przeskok na Tahiti (ponad 2200 mil) – relacjonuje Michał.

Niestety w połowie marca Polinezja Francuska praktycznie zamknęła się na przypływające jachty. Stanowisko polinezyjskich władz ewoluuje wraz z epidemią na wyspach, na dzień 2-go kwietnia nie jest to miejsce przyjazne komukolwiek, a zwłaszcza żeglarzom. Kilka dni temu wprowadzono godzinę policyjną oraz wysokie kary pieniężne za przemieszczanie się bez wyraźnego powodu. Zakazane jest żeglowania między wyspami, a nawet kąpieli w wodzie przy jachcie. Żeglarze potrzebują mieć specjalne pozwolenie, żeby pójść na zakupy. Dodatkowo pośród niektórych miejscowych panują nastroje anty-turystyczne. Przyjezdni są obwiniani za przywiezienie zarazy.

Żeglowanie po Pacyfiku jest obecnie niemożliwe

Podobnie jak na Polinezji Francuskiej, sprawy wyglądają w zdecydowanej większości krajów na Pacyfiku i na Karaibach. Kraje jak Tonga, Wyspy Cooka, Fidżi, czy Samoa zamknęły swoje granice. Dalej na zachód nie jest lepiej. Po prostu nagle na całym świecie, granice zamknęły się i podróżowanie jachtem stało się praktycznie niemożliwe. Z resztą tak, jak jakiekolwiek podróżowanie.

Koronawirus na Hawajach – sytuacja rozkręca się

Na tle zdecydowanej większości świata, Hawaje wyglądają póki co najprzyjaźniej. “Póki co”, bo wirus dotarł tu dość późno, a sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Pierwsi zakażeni pojawili się na hawajskich wyspach 6-go marca, a ich liczba rosła powoli do ostatniego tygodnia marca. Wtedy to wystrzeliła i w przeciągu ostatnich siedmiu dni ilość chorych podwoiła się. Dwie osoby zmarły. Obecnie (2-go kwietnia) najgorzej jest na wyspie Oahu. Do tej pory zdiagnozowano tam 206 przypadków, a dziennie przybywa ok dwudziestu nowych chorych. Oahu jest najbardziej zaludnione, to właśnie na tej wyspie znajduje się słynne Honolulu i plaża Waikiki. Na wyspie Big Island, gdzie obecnie cumuje Crystal do 2-go kwietnia zdiagnozowano 18 zakażonych. Trzeba jednak przyznać, że w przeciwieństwie do Polski, na Hawajach przeprowadza się bardzo dużo testów. Na tę chwilę przeprowadzono ich ponad dziesięć tysięcy na w całym pięćdziesiątym stanie USA.

Restrykcje na Hawajach

Hawaje tak jak reszta świata wprowadziły restrykcje mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa COVID-19. W dniu 22-go marca zamknięto wszystkie restauracje, plaże i aktywności turystyczne. Kilka dni później rozpoczęto akcję „zostań w domu” i nakazano zamknięcie szkół, wykonywanie zdalnej pracy w miarę możliwości. W radiu od rana słychać komunikaty o konieczności zachowania min. dwu metrowej odległości od innych osób (nazywają tu to „social distancing”) i potrzebie mycia rąk min. 20 sekund. Zaśpiewaj sobie dwa razy „Sto lat” podczas mycia, zachęca miły głos. Wprowadzono także nakaz 14-dniowej kwarantanny dla wszystkich osób przylatujących na Hawaje i przemieszczających się pomiędzy wyspami, zarówno turystów, jak i rezydentów. Celem takiego ruchu miało być zniechęcenie ludzi do odwiedzania wysp. Samoloty wciąż latają na Hawaje, ale perspektywa spędzenia urlopu w pokoju hotelowym skutecznie odstraszyła turystów. Rok temu o tej porze na Hawaje przylatywało dziennie ok trzydziestu tysięcy ludzi. W ostatnią niedzielę przyleciało 167 osób.

Portowa rzeczywistość

W porciku, w którym obecnie cumuje jacht Crystal, jeszcze dwa tygodnie było jak w ulu. Łodzie oferujące pływanie z delfinami, oglądanie wielorybów, itp., co chwila wywoziły chętnych na atrakcje. Teraz ruch turystyczny zniknął zupełnie. Prywatne motorówki jednak nadal bez przeszkód wychodzą w morze na ryby. Wirus nie przeszkodził nawet w przeprowadzeniu trzy dni temu zawodów wędkarskich. Zwycięzcy złowili ogromnego merlina o wadze 320 kg! “Social distansing” nie jest tu praktykowany.

Inaczej sytuacja wygląda w sklepach, w których zrobiło się bardzo luźno, ludzie chodzą w maskach i starają trzymać wzajemnie na odległość. Od 22-go marca nie pracują też urzędy państwowe. Ponieważ marina w Kona jest stanowa, to jej biuro od dwóch tygodni jest zamknięte. W porcie więc panuje wolna amerykanka. Jachty z zewnątrz (obecnie całe cztery) stają tam, gdzie akurat znajdą miejsce.  Nie jest to łatwe, bo porcik jest na prawdę ciasny.

Na razie mamy miejsce i narzekamy. Sklepy są normalnie zaopatrzone i można w nich kupić wszystko. No może prawie wszystko… Papier toaletowy zniknął z półek już dwa tygodnie temu i na razie ślad po nim zaginął – śmieje się Michał.

Żeglarze planują zostać na Hawajach, aż do ponownego otwarcia się Polinezji Francuskiej i reszty świata. Wtedy planują przeskoczyć na półkulę południową. Oby jak najszybciej.

Najnowsze wieści z pokładu SV Crystal znajdziecie na https://skiff.pl/blog/ oraz na fanpage Michała i Oli na Facebooku: https://www.facebook.com/RejsDookolaSwiata.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź swój komentarz
Twoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.