sapina omega

Idąc za ciosem wypraw Omegą w miejsca nieznane a leżące przy (czy też raczej połączone ze) Szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich, przepłynęliśmy trasę przez rzekę Sapinę.

Trasa prowadziła z jez. Kisajno przez jez. Dargin, jez. Kirsajty, jez. Mamry, jez. Święcajty, jez. Stręgiel, rzeką Sapiną przez jez. Pozezdrze, jez. Brząs, jez. Wilkus, śluzę Przerwanki, jez. Gołdapiwo, miejsc. Kruklanki, jez. Patelnia, jez. Kruklin, [transport łódki po lądzie], jez. Niegocin z powrotem na Kisajno.

Zaczęliśmy zatem jak zawsze od odebrania jachtu. Warto zawsze sprawdzić olinowanie, ożaglowanie, wybrać dobre/wygodne pagaje, pychy, bosak z dobrze umocowaną końcówką. Warto sprawdzić też okucia, bo czasem niedziałający kabestan, czy odkręcony sztagownik/wantownik, zardzewiała śruba czy przelotka, które w trakcie operacji z masztem/bomem/mieczem/sterem/żaglami trzeba będzie odkręcić czy odpiąć, potrafi być nawet nie kroplą a wiadrem dziegciu w beczce miodu. Bądź gotowy na wiele, miej swoje narzędzia i umiejętności posługiwania się nimi, bo jak bierzesz “surwiwalową” łódkę – a przecież bierzesz, bo będziesz być może ciągał ją po kamieniach, więc siłą rzeczy bierzesz grata, to bądź przygotowany surwiwalowo :).

sapina rejs omega

Z uwagi na planowaną podróż przez rzekę wzięliśmy ze sobą siekiery i piły. Przeszkadzać nie przeszkadzają, a pomóc mogą gdyby okazało się, że po zimie w nurcie leży drzewo. Jak się później okazało drzewa były uprzątnięte, ale bobry nie próżnują i być może kilka dni/tygodni po naszej wizycie, w wodzie właśnie wylądował kolejny pień. A było ich wzdłuż brzegów przygotowanych do obalenia naprawdę wiele :).

Ruszyliśmy na północ przez jez. Kisajno i na wieczór dopłynęliśmy do kol. Harsz do Pana Henia. Bardzo polecam to miejsce. Pan Henio , to ostatni chyba taki naturszczyk, dający tak wiele za tak rozsądne pieniądze. Dla żeglujących z dziećmi tam jest idealna plaża (najlepsza na Mazurach) bo z południowo-zachodnim słońcem i czystopiaskową płycizną wychodzącą ok 100m w głąb jeziora. Przez co woda jest ciepła, dzieci na widoku, a i rybka i Pana Henia czy lody zawsze pod ręką. Ognisko, gitara, spać i rano w drogę.

Przepłynęliśmy na Mamry, na Święcajty do Ogonek (na wschodni brzeg). Święcajty to piękne jezioro ułożone wzdłużnie na osi wschód zachód. Co prawda przez wielu nielubiane z uwagi na kłopotliwe wejście z Mamr, ale dla koneserów widoków – bezcenne. Widok z (nomen omen) Pięknego Brzegu, czy z Ogonek na zachodzące słońce w perspektywie całej tafli otoczonej w większości trzcinami – cudo. Przy okazji warto wpaść do centrali rybnej w Ogonkach na rybkę do wyboru do koloru i zawsze świeża.

Rejs Sapina omega

Z Ogonek (mijając centralę rybną właśnie) wchodzimy w rzekę Sapinę i przechodzimy na jez. Stręgiel. Cisza i spokój tegoż niechaj będą kierunkiem człowieczych zamysłów (parafrazując Marka Grechutę). Nasyceni widokami wpłynęliśmy w dalszy nurt Sapiny na południowym brzegu Stręgla. Myśleliśmy, że już było pięknie, a tu pięknie to się dopiero zaczęło! Po prostu Amazonka, wielka rafa i oceany trzy nie mają startu.

Kilka uwag do płynięcie łódką przez Sapinę.
– Z początku wydawało się, że damy radę płynąć z postawionym masztem, ale szybko gałęzie drzew zamykających się nad wodą zrobiły się nisko i nie dało rady.
– rzeka jest dość głęboka (ok metra) więc spokojnie płynie się z mieczem i sterem opuszczonymi przynajmniej do połowy, co ważne, bo płynąc pod prąd nosi na boki i ster i miecz bardzo pomagają.
– nurt jest dość słaby a nawet bardzo słaby, więc nie odczuwa się go w ogóle na wiosłach.
– brzegi Sapiny są raczej bagniste, więc wybierając nocleg trzeba dobrze poszukać suchego kawałka.

Sapiną dotarliśmy do jez. Pozezdrze, następnie jez. Brząs (które jest raczej kawałkiem zarośniętej kałuży), przez jez. Wilkus pod śluzę Przerwanki. każde z jeziorek śliczne i całkowicie niemal dzikie. Na każdym stawialiśmy maszt i żagle i z każdego wpływaliśmy w kolejny odcinek Sapiny na żaglach dokąd się dało, a dało się nawet sporo. Nie opowiem żadnych szczegółów. Musisz tam BYĆ osobiście !!!

Śluza oddziela północną stroną Sapiny od położonej wyżej zlewni jez. Gołdapiwo. Śluza działa od 9 do 17, ale Pan Śluzowy młody człowiek “dziedzic” śluzy, jest bardzo uprzejmy i jeżeli jest was wielu i uzna, ze macie szanse na dopłynięcie przed zmrokiem gdzieś do jakiejś bindugi na Gołdapiwie to i po godzinach pracy was przepuści.

Rejs Sapina omega

Jedna uwaga- z powodu braku od kilku lat wystarczających opadów, śluzowy, mający obowiązek utrzymywać określony poziom wody w jeziorze Gołdopiwie, reglamentuje ilość śluzowań! Podobno w sezonie woda na tym akwenie może opaść nawet o centymetr dziennie! Dlatego dobrze jest szykując się do wyprawy skontaktować się z nim i zapytać jak sytuacja i czy nie będzie problemu z przeprawą. Do Gołdapiwa da się dotrzeć jachtem wielkości małej Sportiny. Wysokość kabiny nie ma znaczenia, byle zanurzenie nie było większe niż ~50 cm.

Dalej popłynęliśmy prze Gołdapiwo na południe i wpłynęliśmy w Sapinę w okolicach Kruklina. Tutaj rzeka zmienia swój charakter. Staje się znacznie węższa (~10m w północnej części do ~5m na południe od Gołdapiwa) znacznie płytsza – przez co pierwszy kilometr szliśmy nurtem, ciągnąć łódkę – oraz nurt staje się dużo silniejszy.

I znowu te krajobrazy. Cudo, cudo, cudo. Nie będę nic pisał. Zobacz sam czytelniku. Koniecznie ! Po drodze jest 5 mostów, ale przejechaliśmy tę trasę wcześniej samochodem mierząc je wszystkie i wiedzieliśmy, że Omega przejdzie. Orion już raczej nie da rady.

Dotarłszy do jez. Kruklin przez jez. Patelnia czekaliśmy na umówiony transport na jez. Niegocin. Niestety umówiony Pan okazał się być niesłowny i stanęliśmy przed wyborem – szukamy transportu czy wracamy. Kilkanaście telefonów później udało nam się znaleźć sympatycznego Pana, który nas podjął spod mostu na północy Kruklina i zawiózł na Niegocin do Eko Mariny w Giżycku. Plan był odrobinę inny (żeby po podjęciu łódki na południu Kruklina zwodować ją w Gajewie na wschodzie Niegocina), ale i tak było zaje*iście.

Stamtąd już tylko skok przez kanał Niegociński na Kisajno zamykając pętlę.

Cudownie, rewelacyjnie i wspaniale do opowiadania przy gitarze i ognisku. Zachęcam wszystkich do tej wyprawy. Szczególnie zachęcam tych, którzy płynąc na silniku, mijając nas w kanałach z troską pytają “czy coś się stało ?” i czy nas pociągnąć (za co im serdecznie dziękujemy !) 😀 😀 :D.

Ahoj!

Tekst i zdjęcia – Marek Wysmułek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź swój komentarz
Twoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.