Czy Starlink to ostateczne rozwiązanie? Być może.
Internet cafe na oceanie

Często jest tak, że pływamy żeby uciec od zdobyczy cywilizacji, zresetować się, nie być non-stop online. I to jest super, zwłaszcza jeżeli żeglujemy podczas urlopu. Ale jak to jest kiedy jacht jest twoim domem, biurem, szkołą? Wtedy stabilne łącze, które nie kosztuje milion monet, jest zbawieniem.

Już tłumaczę. Jesteśmy rodziną, która od prawie pięciu lat mieszka, pracuje, a w przypadku naszego syna, uczy się na jachcie. Nie mamy innego domu. Od 2018 roku przemieszczamy się w kierunku mniej więcej zachodnim, a ten tekst piszę z zachodniego wybrzeża Meksyku.

W obecnych czasach połączenie internetowe jest prawie w każdym domu – ale jak to rozwiązać na jachcie? Do tej pory na oceanie korzystaliśmy z IRIDIUM GO, a przy lądzie szukaliśmy kart SIM, które zapewniały nam łączność za pomocą telefonii GSM. Jak było LTE, było super, ale często nie było :). Na Martynice świetny “deal” znaleźliśmy w DIGICEL-u. Karta, która działała na całych Karaibach, w Europie oraz części obu Ameryk. Z tą kartą podróżowaliśmy po Karaibach Wschodnich i nie szukaliśmy żadnych innych rozwiązań.

Nie szukaliśmy przez trzy lata…

… aż przestała nam działać w Kolumbii. Przeżyliśmy rok na kartach kolumbijskich, panamamskich, guatemalskich. Zasięg bywał, a żeglowanie było uzależnione nie tylko od pogody, ale przede wszystkim od szkoły, bo Vincent ma zajęcia online kilka razy w tygodniu.

Czy Starlink to ostateczne rozwiązanie? Być może.
dane techniczne

Ostatecznie, po kilku bardzo dobrych recenzjach naszych znajomych,

postanowiliśmy kupić Starlinka. Zmienił on nie tylko jakość naszego internetu, ale również uniezależnił nas od lądu i to z prędkością, która może spokojnie zawstydzić niejednego dostawcę internetu lądowego.

Testowane przez nas wartości są w granicach 180 Mbps download i 40 Mbps upload. Długo nie chciałem napisać tego tekstu, bo Starlink, do końca nie miał jasnej polityki odnośnie używania ich sprzętu na jachtach. Oczywiście był zestaw Maritime, ale nie będę tutaj pisał o rzeczach, które mogą zrujnować przeciętnego obywatela.

Obecnie (lipiec 2023), wygląda to następująco dla żeglarzy. Możesz używać zestawu lądowego (antena kosztuje w zależności od kraju od 250 do 600 USD), ale automatycznie tracisz gwarancję. Pas przybrzeżny jest nadal obsługiwany przez abonament (koszt 55-150 USD). Wielkość tego obszaru różni się i można to sprawdzić na mapie na stronie Starlinka.

Czy Starlink to ostateczne rozwiązanie? Być może.
po trzech tygodniach czekania, mamy go!

Jak wypływasz poza ten obszar, na ocean, możesz włączyć tzw. Priority Data w cenie ok.2 USD za GB i korzystać do woli. Tutaj warto wspomnieć, że GRIBY pogodowe jak się okroi obszar, to nawet ze wszystkimi bajerami (fale, prądy, CAPE itp) mogą mieć rozmiar od 700 kb do 1,5 MB. Takie rozmiary ściągaliśmy przez słynne Iridium GO i trwało to 40 min. Teraz nie martwię się obszarem. Sąsiedni Atlantyk ma spory wpływ na wybrzeże Pacyfiku, szczególnie tu gdzie teraz jesteśmy, więc doceniam to, że mogę bez problemu ściągnąć pogodę z dużego obszaru.

Jak to wygląda w praktyce?

Starlink zmieniał swoją politykę odkąd go kupiliśmy w styczniu tego roku, ale jak na razie nie wpłynęło to na nasze użytkowanie. Kupiliśmy zestaw w Kolumbii i gdy opuszczaliśmy Panamę napisaliśmy do nich co zrobić w takiej sytuacji, w której “przeprowadzamy” się do Ameryki Północnej? okazało się to proste, gdyż wystarczyło wyrejestrować antenę z Kolumbii i zarejestrować w Salwadorze.

Czy Starlink to ostateczne rozwiązanie? Być może.
życie pod Starlinkiem

Jeżeli chodzi o codzienne użytkowanie

to Starlink na lądzie działa bez zarzutów. Zwykle łączy się w ciągu 5-10 minut. Oryginalny router jest dość słaby i wielu pokusiło się o zmianę na lepszy, ale jest jeden powód, dla którego nie warto tego robić, a mianowicie przez oryginalny router można połączyć się ze starlinkową obsługą nawet jak nie ma internetu, można zmieniać plany abonamentowe, włączać i wyłączać Priority Data.

Włączenie Priority Data najlepiej zrobić jeszcze na lądzie. Trwa to nawet do godziny i zazwyczaj można poznać po tym, że talerz ustawia się w pozycji horyzontalnej. Włączanie na rozbujanym oceanie trwa znacznie dłużej. Zresztą, z racji tego, że nie jest to dedykowany morski talerz, to zafalowanie ma duży wpływ na połączenie. Jeszcze nam się nie zdarzyło, żeby się nie udało. Ale było już tak, że próbowaliśmy przez kilka godzin. Przy opcji Mobile Priority warto pamiętać, że Starlink nalicza dane przy łączeniu się z satelitami. Nasze “morskie” zużycie w czasie naszego ponad dwumiesięcznego rejsu z Panamy do Meksyku to średnio 1GB dziennie.

Porównując z IRIDIUM, dużo taniej, zwłaszcza, że IRIDIUM zmieniło politykę rejestracji nowych kart i abonamentów. Postanowiliśmy zaryzykować pierwszy etap z Panamy do Salwadoru, żeby sprawdzić czy się da płynąć po oceanie ze Starlinkiem i wygląda na to, że się da, bo jesteśmy w połowie Meksyku i wszystko dotychczas działało bez zarzutów.

Czy Starlink to ostateczne rozwiązanie? Być może.
Starlink pozycja Mobile Priority ON

Czy przepłyniemy Pacyfik tylko ze Starlinkiem?

Tego nie wiemy, bo polityka Starlinka się zmienia, a my zamierzamy spędzić trochę czasu w Meksyku. Możemy natomiast powiedzieć, że jak na razie Starlink sprawdza się świetnie. Jest to nowa jakość żeglowania ze względu na szkołę, ze względu na kontakty z najbliższymi no i oczywiście dostępność prognoz. A to doceniamy szczególnie, zwłaszcza, że płyniemy teraz przez kocioł, w którym gotują się huragany pacyficzne!

Chętnie odpowiemy na pytania w komentarzach, dotyczące naszego doświadczenia ze Starlinkiem. Nie posiadamy ani szklanej kuli, ani też nie mamy dostępu do mózgu Elona, więc nie wiemy jak będzie wyglądała przyszłość! Pozdrawiamy serdecznie z Meksyku.

Dla @Żeglarstwo i sail24.pl, gościnnie:
Marcin, Kasia i Vincent, White Dog Sails.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź swój komentarz
Twoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.